czwartek, 28 maja 2015

Szparagi z wegańskim sosem holenderskim


Wegański sos holenderski...albo jak ktoś woli - serowy :-)
Nazwa nie ma znaczenia...bo i tak nie ma wiele wspólnego  jeśli chodzi o jego skład z pierwowzorem...

Jeśli chodzi o smak, to już inna bajka...

Od dawna planowałam dopracowanie tego przepisu...w końcu doczekał się realizacji...
Myślę, że mile zaskoczy wszystkich, którym brakuje serowych smaków i ciągnących konsystencji na zapiekankach, pizzach, makaronach i warzywach...

Jest prosty, szybki, ekonomiczny i co najważniejsze smaczny :-)


Z jednego przepisu zrobiłam od razu kilka eksperymentów, abym mogła w miarę możliwości dokładnie go Wam zaprezentować:-)

Składniki:

0,5 kg. ugotowanych ziemniaków
100 g. tofu naturalnego
50 g. ryżu preparowanego
200-300 ml. mocno ciepłego mleka roślinnego (u mnie domowe kokosowe)
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki płatków drożdżowych
0,5 łyżeczki soli morskiej, odrobina kurkumy, liście z kilku gałązek tymianku cytrynowego,
1/4 łyżeczki harissy
1- 2 ząbki ( najlepiej) konfitowanego czosnku
5 łyżek dobrej oliwy z oliwek

Ziemniaki ugotowałam, pogniotłam i wystudziłam chociaż myślę, że mogą być w całości, albo takie, które zostały nam z obiadu...
Wszystkie składniki umieściłam w kielichu blendera i zmiksowałam do gładkiej, jednolitej, ciągnącej konsystencji.



Nie musicie od razu dawać całej ilości mleka - to Wasz magiczny składnik, którym będziecie dostosowywać konsystencję masy w zależności od planu jego zastosowania :-)
Do sera, który chcecie kroić, dacie go mniej; do sosu odpowiednio więcej...

Możecie również dodać swoje ulubione przyprawy lub zioła...albo pominąć te za którymi nie przepadacie.

Poniższy "ser" do krojenia w plasterki zrobiłam z dodatkiem 1 łyżki agaru zagotowanego z ok. 50 ml. wody - wymieszałam to z ok. 1 szklanką sosu. Zastyga dosłownie w kilka minut.


 A wracając do szparagów :-) ...kupiłam bardzo młodziutkie, których nie musiałam w ogóle obierać, więc tylko je umyłam i wrzuciłam na patelnię z 2-3 łyżkami oliwy z oliwek i ok. 1/2 szklanki wody.
Posoliłam lekko solą morską i gotowałam tak ok.10 minut, aż woda wyparowała...
Przełożyłam je na talerz, polałam moim gorącym sosem ( zagotowałam na patelni ok. 0,5 szklanki mleka kokosowego, dodałam ok. 1 szklankę sosu i dokładnie wymieszałam do uzyskania jedwabistej konsystencji).
Kilka minut zaangażowania i można się rozkoszować fantastycznymi smakami...
Dla wszystkich uzależnionych kiedyś od sosu holenderskiego będzie to sos objawienie :-)
Próbowałam wielu wersji sosów do warzyw i makaronów i uważam, że ten jest najbardziej zbliżony do oryginałów :-)

Życzę Wam aby ten przepis stał się jedynie zarysem i inspiracją do dalszych eksperymentów:-)

                                                                               Smacznego !!!

środa, 27 maja 2015

Wegańska kofta z młodej kapusty w sosie z pomidorów


Postanowiłam, że w końcu przełamię się i spróbuję zrobić kofty z młodej, białej kapusty, mąki z ciecierzycy z całą gamą przypraw...
Wyszły naprawdę bardzo smaczne...grzechu warte :-)

Zrobiłam malutką proporcję, ale na pewno następnym razem ją podwoję...
Starłam drobno 1/4 białej kapusty. Lekko posoliłam solą morską i wygniotłam razem, aby kapusta puściła sok.
Podsmażyłam na 2-3 łyżkach oleju 1 pokrojoną w drobną kosteczkę cebulę i 2 ząbki czosnku.
Kiedy były już ładnie zrumienione, dodałam przyprawy:
kurkumę, kumin, garam masalę, grubo zmielony pieprz kolorowy, chilli i imbir.
Chwilę podsmażyłam je w tłuszczu aż zaczęły ładnie pachnieć.
Nie zrażajcie się ilością przypraw, w ogóle nie były w koftach dominujące, a jedynie fajnie podbiły i pogłębiły ich smaczek...

Kapustę dokładnie wycisnęłam z soku i wrzuciłam do miski. Dodałam 3-4 łyżki mąki z ciecierzycy, 1/2 pęczka drobno pokrojonej natki pietruszki, wyrobiłam szybko masę, dodając przyprawy podsmażone z cebulką i czosnkiem. Ulepiłam kulki wielkości orzechów włoskich. 


Smażyłam na rozgrzanym oleju na patelni - w głębokim tłuszczu ok. 2-3 minut.

Odsączałam na ręczniku papierowym, a następnie wrzuciłam do sosu pomidorowego.



Sos:
1 puszka lub słoik całych, obranych pomidorów
1 duża cebula pokrojona w drobną kostkę
sól morska, świeżo mielony pieprz, harisa
1/2 szklanki mleka kokosowego

Cebulkę podsmażyć na złoty kolor, dodać sól i przyprawy, kiedy będzie miękka dodać pomidory.
Gotować razem ok. 15 minut.
Następnie dodać mleko kokosowe i dorzucić garść nerkowców.

To bardzo szybki i pyszny sos, który fantastycznie komponuje się (nie tylko) z koftami:-)

Nakładać na talerze sos, kofty i posypać obficie posiekaną natką pietruszki.



Bardzo smaczne są również na zimno...a także ponownie podgrzane... dzięki czemu można sobie przygotować większą ilość i zabrać ze sobą na drugi dzień do pracy :-)

                                                                    Smacznego !!!

wtorek, 26 maja 2015

Seitan - glutenowa bomba czyli wegańskie "mięso" :-)



Nie jestem zwolenniczką substytutów mięsa, ponieważ nigdy w życiu nie tęskniłam za jego smakiem... do pszenicy również nie czuję sentymentu i dużo lepiej się czuję kiedy eliminuję ją z diety...   Do dzisiejszego eksperymentu zmotywowała mnie moja ukochana Siostra szukająca pomysłów na wegańskie weselne menu mojej drugiej Siostry :-)
Pomyślałam o seitanie z grilla... Końcowy efekt uważam za warty poświęconego czasu i uwagi :-)


Przygotowałam ciasto jak na pierogi z kilograma mąki pszennej typu 405 i ok. 0,5 litra ciepłej wody.
Nie wyrabiałam go długo - jedynie zagniotłam na gładką kulkę. Odstawiłam na ok. 30 minut, aby odpoczęło, a następnie wstawiłam do zlewu razem z miską, odkręciłam zimną wodę i cały czas wyrabiałam, aby woda stała się przezroczysta. Trwało to ok. 30 minut.
Kiedy powstała zwięzła, elastyczna kula, a woda przestała być mleczna wyłowiłam kulkę glutenu:-)


Niestety po wypłukaniu wyszło tyle ile widzicie na wadze - 177 g. :-((( Pocieszę Was może jedynie faktem, że w czasie gotowania staje się go trochę więcej :-)


Gotowałam przez godzinę w lekko osolonej wodzie z dodatkiem liści laurowych, ziela angielskiego, 2 ząbków czosnku, kawałka świeżego imbiru, rozmarynu, chilli, mieszanki suszonych warzyw, grubo mielonego kolorowego pieprzu i 3-4 łyżek oliwy z oliwek.


Następnie odstawiłam go aby spokojnie się wystudził... Już na tym etapie był bardzo aromatyczny, pikantny i intensywny w smaku ...wzbogacony bukietem wszystkich ziół i przypraw, które do niego dodałam.

W tym czasie pokroiłam 2 duże cebule w ósemki, dodałam rozdrobnione 2 ząbki czosnku, świeży rozmaryn, tymianek, oregano i liście laurowe oraz szałwię... wrzuciłam wszystko wraz z seitanem na patelnię i smażyłam na malutkim ogniu od czasu do czasu podlewając wodą, aby cebula i zioła się nie przypaliły.



Smażyłam go ok. 30 minut i ponownie odstawiłam aby spokojnie wystygł...



Potem już tylko go pokroiłam i wrzuciłam na chrupiącą grzaneczkę z sałatą rzymską, pomidorkiem i tymiankiem cytrynowym :-)
Było naprawdę przepyszne !!!

Cały ten eksperyment bardzo mnie zaskoczył...

Jeśli nigdy nie robiliście domowego seitanu i nie macie uprzedzeń do glutenu zachęcam Was do spróbowania i to od razu z podwójnej proporcji, ponieważ zajmie Wam to tyle samo czasu, a później będziecie mieli możliwość spróbować go w większej ilości potraw...
Może nie jest to składnik emanujący wartościami odżywczymi, ale warty spróbowania choć raz w życiu.
To moje drugie podejście do seitanu... kiedyś próbowałam kupnej wersji i nie mam pozytywnych wspomnień...chociaż było to dawno, pamiętam wyłącznie rozczarowanie...

Na pewno nie będę robiła go często, ale cieszę się, że  spróbowałam, ponieważ w formie w której go zrobiłam, wydaje mi się smaczniejszy od kotletów sojowych, a nawet tofu... zapewne jest też fajną odmianą i enigmatycznym składnikiem dań na przyjęcia z udziałem wszystkożerców :-)

Tu wersja z kwiatami jarmużu i kluseczkami ziemniaczano - kukurydzianymi.



Życzę Wam samych udanych doświadczeń :-)

niedziela, 24 maja 2015

Szparagi i boczniaki z chilli w wegańskiej galarecie



Zamarzyła mi się galaretka...ale nie taka klasyczna warzywna tylko raczej z czymś w środku do pochrupania...i o takiej strukturze, aby można ją było pokroić w cienkie plasterki np. na chrupiącą bułeczkę ( wybaczcie mało smaczne porównanie - coś a'la salceson albo ozorki w galarecie...których nigdy w życiu nie próbowałam:-)).


Szczerze mówiąc rzeczywistość okazała się o wiele smaczniejsza niż marzenie :-)

Zarówno kompozycja składników jak i przypraw sprawiła, że zakochałam się w jej smaku...
Uważam, że jest fantastycznym dodatkiem do pieczywa i rewelacyjnie zastępuje wędliny, sery, pasztety, a nawet pasty... zachęcam Was do jej wypróbowania !


Składniki :

0,5 pęczka zielonych szparagów
200 g. boczniaków
ok. 1 litra esencjonalnego wywaru z warzyw ( lub jeśli używacie - to może być rosołek instant)
1 łyżka agaru
1 papryczka chilli
15 kwiatów szczypiorku (niekoniecznie)
2 cebulki dymki
2-3 ząbki czosnku
0,5 łyżeczki soli morskiej
0,5 łyżeczki świeżych listków tymianku
0,5 łyżeczki mieszanki przypraw w stylu azjatyckim (m. in.kolendra, imbir, anyż, skórka cytrynowa, pietruszka, marchewka) - moją mieszankę (BIO) kupiłam w Lidlu.
sok z 1/2 cytryny 
5 łyżek oliwy extra virgin

Boczniaki umyć i pokroić w plastry, usmażyć na kilku łyżkach oleju tłoczonego na zimno z dodatkiem 1/3 łyżeczki soli morskiej i pieprzem.
Kiedy będą już złote, zalać je rosołem i wrzucić zielone szparagi pokrojone na 5 cm kawałki , drobne plasterki chilli, kosteczki czosnku i listki tymianku.
Gotować razem ok. 10 minut na małym ogniu, następnie dodać sok z cytryny, drobno pokrojoną dymkę, kwiaty szczypiorku, przyprawy oraz agar. Zagotować i wyłączyć gaz, dodać oliwę z oliwek i przelać do miseczek lub pojemniczków. Wystudzić.

Można ją również przelać do kubka i kroić potem na plasterki jak wędlinę.



Smacznego !!!

czwartek, 14 maja 2015

Melon i masło orzechowe - aksamitny koktajl :-)



Robiłam dziś rano mleko kokosowe z wiórków i po odcedzeniu bardzo skoncentrowanej części płynnej ( w zasadzie śmietanki) pozostała mi gęsta masa na sitku z której postanowiłam zrobić koktajl :-)
Nie żałuję decyzji ! Wyszedł ekstremalnie delikatny, kremowy i lekki...
Fajna odmiana dla zielonych koktajli... (chociaż je uwielbiam i nic do nich nie mam:-) ).

Składniki:

3 bardzo dojrzałe banany
1/4 dużego melona
4 łyżki zmielonych wiórków kokosowych ( po zrobieniu mleka kokosowego przepis TU)
1 pomarańcza
1 cytryna
1 łyżka ulubionego masła orzechowego
0,5 litra lodowatej wody mineralnej


Owoce obrać, pokroić na mniejsze części, usunąć pestki. Razem z pozostałymi składnikami
umieścić w kielichu blendera i miksować do idealnie gładkiej konsystencji.


Smacznego !!!

środa, 13 maja 2015

Pierogi z topinamburem i jarmużem :-)


Kupiłam kilka dni temu sporą ilość słonecznika bulwiastego i robię z nim różne eksperymenty...
Dziś ugotowałam pierogi z topinamburem i jarmużem z dodatkiem czerwonej czubricy i zataru. Wyszły naprawdę wspaniałe ! Zachęcam Was również do tej kulinarnej podróży...może wymaga poświęcenia odrobiny czasu, ale zapewniam Was, że warto !!!


Ciasto:

300 g. mąki pszennej typ 400-450
0,5 łyżeczki soli morskiej
ok. 1/3 szklanki ciepłej wody
2-3 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno

Wyrobić elastyczne ciasto. W razie potrzeby dodać troszkę więcej mąki lub wody. Ciasto powinno być wilgotne, ale nie klejące, aby łatwo się wałkowało.


Nadzienie:

4 duże bulwy słonecznika
1 duża cebula
1 mała marchewka
1 pęczek młodych liści jarmużu
0,5 łyżeczki soli morskiej
4-5 łyżek oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
czubrica czerwona, zatar ( przepis TU), świeżo mielony pieprz, chilli, kurkuma

Usmażyć cebulę na oleju na złoty kolor, dodać obrany i starty topinambur, marchewkę i pokrojony na drobne plasterki jarmuż. (Topinambur szybko ciemnieje, dlatego trzeba go obrać i zetrzeć tuż przed wrzuceniem na patelnię). Przyprawić do smaku i poddusić jeszcze chwilę. Warzywa powinny być al'dente. Można podlać 2-3 łyżkami wody, aby się nie przypaliły. Odstawić aby wystygły.
Do warzyw dodałam 1 kopiastą łyżkę ugotowanych i pogniecionych ziemniaków, aby łatwiej było nakładać farsz. (nie jest to konieczne, robiłam najpierw bez ziemniaków, ale ponieważ bardzo się spieszyłam, dodałam ich i lepienie szło dużo szybciej).


Wywałkować cienko mały kawałek ciasta, wykrawać krążki przy pomocy szklanki ( u mnie o średnicy 5,5 cm) i lepić małe pierożki. Zrobić im falbanki, a następnie wrzucać do wrzącej, osolonej wody i gotować nie dłużej niż 2-3 minuty.



Ugotowane wyjmować łyżką cedzakową na talerze i polewać olejem z orzechów włoskich ( lub oliwą z oliwek) z dodatkiem uprażonego sezamu i mielonego chilli.


Robiłam w życiu mnóstwo rodzajów pierogów z wieloma kombinacjami smaków, ale te naprawdę okazały się przepyszne... pikantne, lekkie, delikatne... z przyjemnością zrobię je kolejny raz...


   Mam nadzieję, że Was również uwiodą swoim smakiem, aromatem i urokiem osobistym :-)

                                                                       Smacznego !!!


wtorek, 12 maja 2015

Płatki amarantusowe z truskawkami i stewią :-)



Pyszny, zdrowy i błyskawiczny deser przygotowany z płatków amarantusowych ugotowanych na mleku kokosowym z dodatkiem stewii. Warstwa truskawkowa jest również przygotowana z jej dodatkiem.
Taka przekąska może być świetną alternatywą dla kaszy manny, której często brakuje osobom na diecie bezglutenowej.

Amarantus - jest doskonałym źródłem białka, węglowodanów, błonnika, witamin (głównie B i E), magnezu, żelaza, miedzi, fosforu oraz wapnia,którego zawiera więcej niż mleko !!!


                                            Moja kwitnąca stewia w tle:-)

Stewia - nazywana jest  również ziołem słodowym lub miodowym. Nie posiada w ogóle kalorii i nie powoduje próchnicy, więc polecam zakupienie sadzonki i używanie jej liści jako alternatywy mniej zdrowych produktów słodzących.Warto pamiętać, że stewia jest  300 razy słodszym od zwykłego cukru!
Moim zdaniem jest bardzo odporna i szybko rośnie, więc nie potrzeba zapału ogrodniczego, aby korzystać z jej walorów smakowych i ozdobnych. Kupuję każdego roku sadzonkę i używam jej do szejków, naparów i deserów... Świeże liście nie są tak słodkie jak suszone, więc trzeba użyć ich w większej ilości. Można również kupić stewię w proszku.

Płatki amarantusowe - ok. 2 łyżek ugotowałam w podwójnej ilości mleka kokosowego ( u mnie domowego z TEGO przepisu) na bardzo  małym ogniu przez ok. 3 minuty. Posłodziłam 1 łyżką stewii w proszku, aby chlorofil ze świeżych liści nie zmienił  koloru płatków.

Warstwę truskawkową uzyskałam z 250 g. truskawek.
3 kopiaste łyżki świeżych liści stewii zmiksowałam z 2-3 łyżkami ( im mniej, tym lepiej) wody i dodałam do truskawek. Gotowałam razem na maleńkim ogniu dosłownie 5-7 minut, do momentu, kiedy tylko odparował nadmiar płynu.
Ułożyłam warstwami w szklance i udekorowałam kwiatkami stewii i listkami szałwii.

                                                       
                                                                            Smacznego !!!

               
            Deser naprawdę okazał się bardzo pyszny i delikatny, a smaki fantastycznie się przenikały.

poniedziałek, 11 maja 2015

Lipa ...jakich wiele :-) tojeść rozesłana i topinambur w sosie sezamowym z chilli...


Tak, tak lipa...ponieważ wyrosła właśnie u mnie w ogródku młoda lipa... i to właśnie ona stała się inspiracją do dzisiejszego śniadania:-)

Wyobraziłam ją sobie w delikatnym sosie sezamowo - musztardowym z dodatkiem chilli... i uwierzcie mi - wyszła przepyszna...delikatne listki, jedwabisty i orzechowy topinambur, a do tego lekko piekielny sos :-) jak dla mnie kompozycja idealna !

Tojeść rozesłana - przez wiele osób traktowana jak chwast porastający nasze skalniaki lub trawniki...często spotykana  w czasie wycieczek do lasu...
Następnym razem, kiedy ją spotkacie nazbierajcie sobie młodych listków i wypróbujcie np. w pysznej sałatce... ma zupełnie neutralny i delikatny smak. A do tego jest skarbnicą wartości odżywczych i witamin. Wspaniale wpływa na wygląd naszej skóry, łagodzi stany zapalne, minimalizuje zmarszczki, a nawet blizny.
Łagodzi egzemę, przyspiesza gojenie ran, jest również skutecznym środkiem na wypryski i owrzodzenia.
Posiada działanie oczyszczające, regulujące przemianą materii i moczopędne.
Przynosi ulgę w chorobach dróg moczowych i łagodzi objawy wrzodów żołądka.

Znana jest ze swoich właściwości zwalczających szkorbut !!!
Wspomaga leczenie bólu gardła i anginy, wykazuje działanie bakteriobójcze.
Regularnie stosowana przynosi zauważalną poprawę wzroku !!!

Lipa - wykazuje fantastyczne właściwości redukujące napięcia i stany rozdrażnienia, jest bardzo skutecznym środkiem uspokajającym.
Łagodzi objawy grypy skuteczniej niż inne leki, a do tego bez skutków ubocznych :-)
Pomaga zmniejszyć przyswajanie tłuszczów w organizmie i odkładanie się ich w naczyniach krwionośnych dzięki czemu zapobiega miażdżycy.
Jest z powodzeniem stosowana w leczeniu nadciśnienia tętniczego wywołanego stresem.
Wzmacnia system nerwowy, działa rozkurczowo i zmniejsza napięcie mięśni.
Stosowana jest przy nadmiernej pobudliwości i zaburzeniach nerwicowych.




Składniki:

garść młodziutkich liści lipy
garść młodych pędów tojeści rozesłanej
2 bulwy słonecznika (topinambur)
1 ogórek szklarniowy
1 główka sałaty rzymskiej
kawałek papryczki chilli
2 łyżki namoczonych przez noc pestek słonecznika
łyżka młodych pędów macierzanki cytrynowej
2 łyżki soku z cytryny
sól morska
2 łyżki sezamu
2 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
kwiaty głogu


Bulwy słonecznika obrać i zetrzeć na szatkownicy, zalać szybko mieszaniną:
2 łyżek wody mineralnej
1 łyżka soku z cytryny
1/4 łyżeczki soli morskiej.
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać z plasterkami słonecznika, aby nie ściemniały.


Dodać listki tojeści i plasterki papryczki chilli.

Pokroić główkę sałaty rzymskiej wzdłuż na osiem kawałków i poukładać na dnie płytkiego talerza razem z listkami lipy. Na to rozsypać plasterki ogórka i wyłożyć topinambur z chilli i tojeścią.


Przygotować sos:

2 łyżki sezamu
2 łyżki wody
0,5 łyżeczki soli morskiej
1 płaska łyżeczka musztardy ziołowej
1 łyżka soku z cytryny
1/3 papryczki chilli pokrojonej w plasterki (lepiej się zblenduje)
0,5 łyżeczki syropu z agawy
3 łyżki oliwy z oliwek extra vergin

Wszystkie składniki zmiksować na stosunkowo gładką konsystencję, polać nim sałatkę.


         
Udekorować pestkami słonecznika, macierzanką cytrynową i kwiatami głogu.


                                                                         Smacznego !!!

niedziela, 10 maja 2015

Pokochajmy i jedzmy pokrzywy - ich niezwykłe wartości odżywcze.


Pokrzywa - jest prawdziwą skarbnicą minerałów, witamin i doskonałym lekiem na niedobory.     Skutecznie zapobiega anemii, zwiększa ilość czerwonych krwinek oraz hemoglobiny.
Poprawia odporność organizmu i pomaga w leczeniu infekcji układu oddechowego. Leczy awitaminozę, poprawia wygląd naszej skóry, włosów i paznokci, pomaga uporać się z egzemą, wypadającymi i cienkimi włosami oraz łupieżem, a także infekcjami jamy ustnej, zapaleniami dziąseł i pleśniawkami...
Jest skarbnicą wapnia, żelaza, siarki, fosforu, potasu i jodu... bogactwem chlorofilu, beta karotenu i witamin A, B  2, C, K. Dzięki ogromnej ilości wartości odżywczych jest cudownym, naturalnym lekiem na awitaminozę. Doskonale poprawia funkcjonowanie układu pokarmowego i przyswajanie wartości odżywczych ze spożywanych pokarmów. Korzystnie wpływa na wątrobę, trzustkę, drogi żółciowe, nerki oraz ułatwia usuwanie substancji toksycznych z organizmu,
Pobudza krążenie, zapobiega krwotokom, wzmaga laktację, obniża poziom cukru we krwi i posiada silne działanie moczopędne oraz redukujące obrzęki.
Pomaga oczyścić organizm ze złogów kwasu moczowego, przynosi ulgę w dnie moczanowej i artretyzmie.
Pokrzywa stosowana jest również do łagodzenia podrażnień skóry.
A do tego...wzmacnia potencję seksualną, jest doskonałym środkiem regenerującym organizm w stanach wyczerpania, znużenia i przy skłonnościach do częstych infekcji. Pomaga pozbyć się huśtawki nastrojów i wszelkich innych negatywnych stanów emocjonalnych.

To kilka najważniejszych właściwości odżywczych pokrzyw, a oprócz tego ma jeszcze masę innych...
Więc nie traktujmy jej dłużej jak uciążliwego chwasta tylko pokochajmy i zabierzmy ze sobą do kuchni :-) tam zawsze znajdzie się dla niej miejsce w koktajlu, zupie, spaghetti, risotto lub sałatce, a ona z przyjemnością odda nam swoje wartości odżywcze i sprawi,że staniemy się silniejsi i bardziej odporni na wszelkie życiowe wyzwania.