Nie jestem zwolenniczką substytutów mięsa, ponieważ nigdy w życiu nie tęskniłam za jego smakiem... do pszenicy również nie czuję sentymentu i dużo lepiej się czuję kiedy eliminuję ją z diety... Do dzisiejszego eksperymentu zmotywowała mnie moja ukochana Siostra szukająca pomysłów na wegańskie weselne menu mojej drugiej Siostry :-)
Pomyślałam o seitanie z grilla... Końcowy efekt uważam za warty poświęconego czasu i uwagi :-)
Przygotowałam ciasto jak na pierogi z kilograma mąki pszennej typu 405 i ok. 0,5 litra ciepłej wody.
Nie wyrabiałam go długo - jedynie zagniotłam na gładką kulkę. Odstawiłam na ok. 30 minut, aby odpoczęło, a następnie wstawiłam do zlewu razem z miską, odkręciłam zimną wodę i cały czas wyrabiałam, aby woda stała się przezroczysta. Trwało to ok. 30 minut.
Kiedy powstała zwięzła, elastyczna kula, a woda przestała być mleczna wyłowiłam kulkę glutenu:-)
Niestety po wypłukaniu wyszło tyle ile widzicie na wadze - 177 g. :-((( Pocieszę Was może jedynie faktem, że w czasie gotowania staje się go trochę więcej :-)
Gotowałam przez godzinę w lekko osolonej wodzie z dodatkiem liści laurowych, ziela angielskiego, 2 ząbków czosnku, kawałka świeżego imbiru, rozmarynu, chilli, mieszanki suszonych warzyw, grubo mielonego kolorowego pieprzu i 3-4 łyżek oliwy z oliwek.
Następnie odstawiłam go aby spokojnie się wystudził... Już na tym etapie był bardzo aromatyczny, pikantny i intensywny w smaku ...wzbogacony bukietem wszystkich ziół i przypraw, które do niego dodałam.
W tym czasie pokroiłam 2 duże cebule w ósemki, dodałam rozdrobnione 2 ząbki czosnku, świeży rozmaryn, tymianek, oregano i liście laurowe oraz szałwię... wrzuciłam wszystko wraz z seitanem na patelnię i smażyłam na malutkim ogniu od czasu do czasu podlewając wodą, aby cebula i zioła się nie przypaliły.
Smażyłam go ok. 30 minut i ponownie odstawiłam aby spokojnie wystygł...
Potem już tylko go pokroiłam i wrzuciłam na chrupiącą grzaneczkę z sałatą rzymską, pomidorkiem i tymiankiem cytrynowym :-)
Było naprawdę przepyszne !!!
Cały ten eksperyment bardzo mnie zaskoczył...
Jeśli nigdy nie robiliście domowego seitanu i nie macie uprzedzeń do glutenu zachęcam Was do spróbowania i to od razu z podwójnej proporcji, ponieważ zajmie Wam to tyle samo czasu, a później będziecie mieli możliwość spróbować go w większej ilości potraw...
Może nie jest to składnik emanujący wartościami odżywczymi, ale warty spróbowania choć raz w życiu.
To moje drugie podejście do seitanu... kiedyś próbowałam kupnej wersji i nie mam pozytywnych wspomnień...chociaż było to dawno, pamiętam wyłącznie rozczarowanie...
Na pewno nie będę robiła go często, ale cieszę się, że spróbowałam, ponieważ w formie w której go zrobiłam, wydaje mi się smaczniejszy od kotletów sojowych, a nawet tofu... zapewne jest też fajną odmianą i enigmatycznym składnikiem dań na przyjęcia z udziałem wszystkożerców :-)
Tu wersja z kwiatami jarmużu i kluseczkami ziemniaczano - kukurydzianymi.
Życzę Wam samych udanych doświadczeń :-)
Dziękuję za przepis narobiłaś mi smaka i dwa razy nie myśląc właśnie jestem na etapie już gotowania mojego seitana :) mam nadzieję,że wyjdzie pyszny.
OdpowiedzUsuń45 year old Clinical Specialist Nathanial Cameli, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Funny Bones and Taxidermy. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ford GT40. w gore
OdpowiedzUsuń