Wegański sos holenderski...albo jak ktoś woli - serowy :-)
Nazwa nie ma znaczenia...bo i tak nie ma wiele wspólnego jeśli chodzi o jego skład z pierwowzorem...
Jeśli chodzi o smak, to już inna bajka...
Od dawna planowałam dopracowanie tego przepisu...w końcu doczekał się realizacji...
Myślę, że mile zaskoczy wszystkich, którym brakuje serowych smaków i ciągnących konsystencji na zapiekankach, pizzach, makaronach i warzywach...
Jest prosty, szybki, ekonomiczny i co najważniejsze smaczny :-)
Z jednego przepisu zrobiłam od razu kilka eksperymentów, abym mogła w miarę możliwości dokładnie go Wam zaprezentować:-)
Składniki:
0,5 kg. ugotowanych ziemniaków
100 g. tofu naturalnego
50 g. ryżu preparowanego
200-300 ml. mocno ciepłego mleka roślinnego (u mnie domowe kokosowe)
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki płatków drożdżowych
0,5 łyżeczki soli morskiej, odrobina kurkumy, liście z kilku gałązek tymianku cytrynowego,
1/4 łyżeczki harissy
1- 2 ząbki ( najlepiej) konfitowanego czosnku
5 łyżek dobrej oliwy z oliwek
Ziemniaki ugotowałam, pogniotłam i wystudziłam chociaż myślę, że mogą być w całości, albo takie, które zostały nam z obiadu...
Wszystkie składniki umieściłam w kielichu blendera i zmiksowałam do gładkiej, jednolitej, ciągnącej konsystencji.
Nie musicie od razu dawać całej ilości mleka - to Wasz magiczny składnik, którym będziecie dostosowywać konsystencję masy w zależności od planu jego zastosowania :-)
Do sera, który chcecie kroić, dacie go mniej; do sosu odpowiednio więcej...
Możecie również dodać swoje ulubione przyprawy lub zioła...albo pominąć te za którymi nie przepadacie.
Poniższy "ser" do krojenia w plasterki zrobiłam z dodatkiem 1 łyżki agaru zagotowanego z ok. 50 ml. wody - wymieszałam to z ok. 1 szklanką sosu. Zastyga dosłownie w kilka minut.
Posoliłam lekko solą morską i gotowałam tak ok.10 minut, aż woda wyparowała...
Przełożyłam je na talerz, polałam moim gorącym sosem ( zagotowałam na patelni ok. 0,5 szklanki mleka kokosowego, dodałam ok. 1 szklankę sosu i dokładnie wymieszałam do uzyskania jedwabistej konsystencji).
Kilka minut zaangażowania i można się rozkoszować fantastycznymi smakami...
Dla wszystkich uzależnionych kiedyś od sosu holenderskiego będzie to sos objawienie :-)
Próbowałam wielu wersji sosów do warzyw i makaronów i uważam, że ten jest najbardziej zbliżony do oryginałów :-)
Życzę Wam aby ten przepis stał się jedynie zarysem i inspiracją do dalszych eksperymentów:-)
Smacznego !!!